Przyznaję się bez bicia, że chyba ze 4 lata przymierzam się do wrzucenia tu swojego nabytku.
Mit nabywczy.
Tak, dokładnie 4 lata temu nabyłem to cudo na aukcji allegro. Historia nie jest zbyt romantyczna, uprzedzam. Zarobiłem pierwsze pieniądze, byłem zakochany, stwierdziłem, że kupię a) stół do bilarda b) skuter. Po ponownej kalkulacji (okazało się, że te przedmioty, nawet gdy są już starsze ode mnie, kosztują więcej niż Hyundai Pony IV gen, z którym moja rodzina rozstała się kilka lat temu, a do którego czułem wciąż sporo sympatii) stwierdziłem, że zabawniej będzie kupić pierwszy samochód. Może Civic 3g, a może Pony 4g coupé? A może już od razu samochód legendę – najgorszy samochód wszech czasów, czyli po prostu Jugo. Po powrocie wpisałem w wyszukiwarkę aukcji, wyskoczyło czerwone kabrio. Byłem sprzedany.
Przyznaję bez bicia, że nie jestem jakimś fanem marki, nie zakochałem się w pięknej bryle czy współczynniku Cₓ, ani nawet w prostocie konstrukcji. Pociąga mnie ten kontrast – najgorsze auto w historii (oczywiście subiektywie, ale zawsze) + czerwone kabrio. Kocham je.
Stan aktualny.
W tej chwili auto stoi w garażu i używane jest jako weekendowy funcar / zapiątkowy samochód do zabawy. Przejechane ma jakieś 76000. Działa, choć czasem marudzi. Zawsze dowozi do domu (przynajmniej mnie). Brezentowy dach został zdjęty celem naprawy i na razie leży, więc każda przejażdżka uprzedzona jest wnikliwą analizą meteo.pl.
Nie chcę się już za dużo rozpisywać (tym bardziej, patrząc po stanie forum, nie wiem jakiej ilości czytelników się spodziewać). Dodam tylko, że auto jest dość rzadkie, choć zdarza się spotkanie na ulicy. Raczej nigdy się go nie pozbędę, bo jestem z nim wyjątkowo mocno związany emocjonalnie. Niewiele spotkałem aut, które miałyby tak rozbudowane ego i ducha jak to. Wyjątkowo mocno „lśni”, jeśli wiecie co mam na myśli. ;)
Na koniec tej części bardzo istotna nota prawna. Na podstawie dżentelmeńskiej umowy współwłaścicielem auta jest moja była dziewczyna. Muszę to napisać, bo ona zaraz to znajdzie i będzie miała pretensje. Proszę tej kwestii nie poruszać. :)
Plany.
Nie mam jakichś strasznie ambitnych planów rozwoju dla mojego podopiecznego. Oczywiście fajnie byłoby gdyby wyglądał trochę lepiej, miał działający dach itp., ale i bez tego jest OK.
Rozważam dwie ewentualne drogi rozwoju. Pierwsza to zostawienie go jako możliwie oryginalnego Yugo z Damisu (powstało ich tylko kilka, więc warto dbać o stan kolekcjonerski). Druga, w którą już w pewnym sensie lekko ruszyłem, to przeróbka ma znacznie bardziej atrakcyjne wizualnie amerykańskie Yugo Cabrio. Najistotniejszym elementem była tu wymiana grilla / atrapy na taką starszego typu. Brakuje jeszcze co prawda jednej z ramek reflektora i zupełnie nie pasują zderzaki, ale i tak wygląda przynajmniej ciut bardziej jak drań, tylko to mnie obchodzi.
To by było na tyle, gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś więcej proszę pytać, a ja będę odpowiadał. Poniżej zdjęcia, najpierw prywatne, zaraz po zakupie i podczas pierwszych tygodni eksploatacji. Dwa ostatnie to zdjęcia ze źródła zewnętrznego, za to możliwie aktualne.


f: KR


f: Stado Baranów