Yugo Koral Cabrio 1998
Yugo Koral Cabrio 1998
Witam szanownych fanów jugosłowiańskiej tudzież serbskiej motoryzacji.
Przyznaję się bez bicia, że chyba ze 4 lata przymierzam się do wrzucenia tu swojego nabytku.
Mit nabywczy.
Tak, dokładnie 4 lata temu nabyłem to cudo na aukcji allegro. Historia nie jest zbyt romantyczna, uprzedzam. Zarobiłem pierwsze pieniądze, byłem zakochany, stwierdziłem, że kupię a) stół do bilarda b) skuter. Po ponownej kalkulacji (okazało się, że te przedmioty, nawet gdy są już starsze ode mnie, kosztują więcej niż Hyundai Pony IV gen, z którym moja rodzina rozstała się kilka lat temu, a do którego czułem wciąż sporo sympatii) stwierdziłem, że zabawniej będzie kupić pierwszy samochód. Może Civic 3g, a może Pony 4g coupé? A może już od razu samochód legendę – najgorszy samochód wszech czasów, czyli po prostu Jugo. Po powrocie wpisałem w wyszukiwarkę aukcji, wyskoczyło czerwone kabrio. Byłem sprzedany.
Przyznaję bez bicia, że nie jestem jakimś fanem marki, nie zakochałem się w pięknej bryle czy współczynniku Cₓ, ani nawet w prostocie konstrukcji. Pociąga mnie ten kontrast – najgorsze auto w historii (oczywiście subiektywie, ale zawsze) + czerwone kabrio. Kocham je.
Stan aktualny.
W tej chwili auto stoi w garażu i używane jest jako weekendowy funcar / zapiątkowy samochód do zabawy. Przejechane ma jakieś 76000. Działa, choć czasem marudzi. Zawsze dowozi do domu (przynajmniej mnie). Brezentowy dach został zdjęty celem naprawy i na razie leży, więc każda przejażdżka uprzedzona jest wnikliwą analizą meteo.pl.
Nie chcę się już za dużo rozpisywać (tym bardziej, patrząc po stanie forum, nie wiem jakiej ilości czytelników się spodziewać). Dodam tylko, że auto jest dość rzadkie, choć zdarza się spotkanie na ulicy. Raczej nigdy się go nie pozbędę, bo jestem z nim wyjątkowo mocno związany emocjonalnie. Niewiele spotkałem aut, które miałyby tak rozbudowane ego i ducha jak to. Wyjątkowo mocno „lśni”, jeśli wiecie co mam na myśli. ;)
Na koniec tej części bardzo istotna nota prawna. Na podstawie dżentelmeńskiej umowy współwłaścicielem auta jest moja była dziewczyna. Muszę to napisać, bo ona zaraz to znajdzie i będzie miała pretensje. Proszę tej kwestii nie poruszać. :)
Plany.
Nie mam jakichś strasznie ambitnych planów rozwoju dla mojego podopiecznego. Oczywiście fajnie byłoby gdyby wyglądał trochę lepiej, miał działający dach itp., ale i bez tego jest OK.
Rozważam dwie ewentualne drogi rozwoju. Pierwsza to zostawienie go jako możliwie oryginalnego Yugo z Damisu (powstało ich tylko kilka, więc warto dbać o stan kolekcjonerski). Druga, w którą już w pewnym sensie lekko ruszyłem, to przeróbka ma znacznie bardziej atrakcyjne wizualnie amerykańskie Yugo Cabrio. Najistotniejszym elementem była tu wymiana grilla / atrapy na taką starszego typu. Brakuje jeszcze co prawda jednej z ramek reflektora i zupełnie nie pasują zderzaki, ale i tak wygląda przynajmniej ciut bardziej jak drań, tylko to mnie obchodzi.
To by było na tyle, gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś więcej proszę pytać, a ja będę odpowiadał. Poniżej zdjęcia, najpierw prywatne, zaraz po zakupie i podczas pierwszych tygodni eksploatacji. Dwa ostatnie to zdjęcia ze źródła zewnętrznego, za to możliwie aktualne.
f: KR
f: Stado Baranów
Przyznaję się bez bicia, że chyba ze 4 lata przymierzam się do wrzucenia tu swojego nabytku.
Mit nabywczy.
Tak, dokładnie 4 lata temu nabyłem to cudo na aukcji allegro. Historia nie jest zbyt romantyczna, uprzedzam. Zarobiłem pierwsze pieniądze, byłem zakochany, stwierdziłem, że kupię a) stół do bilarda b) skuter. Po ponownej kalkulacji (okazało się, że te przedmioty, nawet gdy są już starsze ode mnie, kosztują więcej niż Hyundai Pony IV gen, z którym moja rodzina rozstała się kilka lat temu, a do którego czułem wciąż sporo sympatii) stwierdziłem, że zabawniej będzie kupić pierwszy samochód. Może Civic 3g, a może Pony 4g coupé? A może już od razu samochód legendę – najgorszy samochód wszech czasów, czyli po prostu Jugo. Po powrocie wpisałem w wyszukiwarkę aukcji, wyskoczyło czerwone kabrio. Byłem sprzedany.
Przyznaję bez bicia, że nie jestem jakimś fanem marki, nie zakochałem się w pięknej bryle czy współczynniku Cₓ, ani nawet w prostocie konstrukcji. Pociąga mnie ten kontrast – najgorsze auto w historii (oczywiście subiektywie, ale zawsze) + czerwone kabrio. Kocham je.
Stan aktualny.
W tej chwili auto stoi w garażu i używane jest jako weekendowy funcar / zapiątkowy samochód do zabawy. Przejechane ma jakieś 76000. Działa, choć czasem marudzi. Zawsze dowozi do domu (przynajmniej mnie). Brezentowy dach został zdjęty celem naprawy i na razie leży, więc każda przejażdżka uprzedzona jest wnikliwą analizą meteo.pl.
Nie chcę się już za dużo rozpisywać (tym bardziej, patrząc po stanie forum, nie wiem jakiej ilości czytelników się spodziewać). Dodam tylko, że auto jest dość rzadkie, choć zdarza się spotkanie na ulicy. Raczej nigdy się go nie pozbędę, bo jestem z nim wyjątkowo mocno związany emocjonalnie. Niewiele spotkałem aut, które miałyby tak rozbudowane ego i ducha jak to. Wyjątkowo mocno „lśni”, jeśli wiecie co mam na myśli. ;)
Na koniec tej części bardzo istotna nota prawna. Na podstawie dżentelmeńskiej umowy współwłaścicielem auta jest moja była dziewczyna. Muszę to napisać, bo ona zaraz to znajdzie i będzie miała pretensje. Proszę tej kwestii nie poruszać. :)
Plany.
Nie mam jakichś strasznie ambitnych planów rozwoju dla mojego podopiecznego. Oczywiście fajnie byłoby gdyby wyglądał trochę lepiej, miał działający dach itp., ale i bez tego jest OK.
Rozważam dwie ewentualne drogi rozwoju. Pierwsza to zostawienie go jako możliwie oryginalnego Yugo z Damisu (powstało ich tylko kilka, więc warto dbać o stan kolekcjonerski). Druga, w którą już w pewnym sensie lekko ruszyłem, to przeróbka ma znacznie bardziej atrakcyjne wizualnie amerykańskie Yugo Cabrio. Najistotniejszym elementem była tu wymiana grilla / atrapy na taką starszego typu. Brakuje jeszcze co prawda jednej z ramek reflektora i zupełnie nie pasują zderzaki, ale i tak wygląda przynajmniej ciut bardziej jak drań, tylko to mnie obchodzi.
To by było na tyle, gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś więcej proszę pytać, a ja będę odpowiadał. Poniżej zdjęcia, najpierw prywatne, zaraz po zakupie i podczas pierwszych tygodni eksploatacji. Dwa ostatnie to zdjęcia ze źródła zewnętrznego, za to możliwie aktualne.
f: KR
f: Stado Baranów
- JurekC
- Doświadczony użytkownik
- Posty: 293
- Rejestracja: 08 cze 2007, 08:59
- Lokalizacja: Sulejówek
- Kontakt:
Super autko. Pierwszy raz w życiu coś takiego zobaczyłem choć już trochę żyję na tym świecie. Gratuluję. Masz się czym pochwalić. Ja bym je trzymał przy sobie tak długo jak się da.
Forum mocno przerzedzone z postów, bo padło na poprzednim serwerze i administratorzy nie mogą sobie poradzić z odzyskaniem danych. Użytkownicy też mniej aktywni, bo chyba nie wszyscy tak bardzo przywiązali się do swoich autek. Czas świetności forum trochę minął tak jak i naszych autek. Ale może uaktywni się nowe pokolenie sympatyków jugosłowiańskiej motoryzacji czasu PRL-u.
Forum mocno przerzedzone z postów, bo padło na poprzednim serwerze i administratorzy nie mogą sobie poradzić z odzyskaniem danych. Użytkownicy też mniej aktywni, bo chyba nie wszyscy tak bardzo przywiązali się do swoich autek. Czas świetności forum trochę minął tak jak i naszych autek. Ale może uaktywni się nowe pokolenie sympatyków jugosłowiańskiej motoryzacji czasu PRL-u.
- internet
- Doświadczony użytkownik
- Posty: 377
- Rejestracja: 09 paź 2007, 01:37
- Lokalizacja: luzino / Lisewo
- Kontakt:
To już teraz wiem kto kupił jedyne Yugo bez dachu jakie widziałem na Alledrogo :) A co do autka to tak jak Jurek napisał - nie pozbywaj się jego i napraw dach. PS. Forum to tylko strona, treści można odtworzyć, albo wręcz napisać od nowa, jednak najważniejsi w całym forum są jego użytkownicy.
BYŁO:
FSO Polonez Atu Plus*, FSO Polonez Caro*, FSO Polonez Cabrio* FSO Poldonielot FSO Polonez Atu plus 1.4 GLI i caro plus 1.6GLI
FSO 125p 1500 C
JEST:
Zastava 1100p zielona, Zastava 1100p czerwona, Zastava 1100p żółta, Zastava 1100p pomarańczowa z lekkimi brakami :)
https://www.facebook.com/serduszkomalegoksiecia/
FSO Polonez Atu Plus*, FSO Polonez Caro*, FSO Polonez Cabrio* FSO Poldonielot FSO Polonez Atu plus 1.4 GLI i caro plus 1.6GLI
FSO 125p 1500 C
JEST:
Zastava 1100p zielona, Zastava 1100p czerwona, Zastava 1100p żółta, Zastava 1100p pomarańczowa z lekkimi brakami :)
https://www.facebook.com/serduszkomalegoksiecia/
- MARAS
- Doświadczony użytkownik
- Posty: 265
- Rejestracja: 06 lip 2006, 20:47
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
No na moje bomba!!! Jakaś szeroka ''13 by się tylko do pełni szczęścia przydała, nic więcej nie trzeba.... Co tam pod maską drzemie?
Były: ZASTAVA 1100p '77, POLONEZ CARO '94, Suzuki Swift 1.3, Fiat Brava 1.6 16V, AUDI 80 B4 2.8 V6, Citroen Xsara, Mercedes 200D
Jest:
BMW e39 523i Touring
-BMW e34 525i Touring
-ZASTAVA 1100p Mediteran '80 FOREVER!!!!!!!
Jest:
BMW e39 523i Touring
-BMW e34 525i Touring
-ZASTAVA 1100p Mediteran '80 FOREVER!!!!!!!
Nie było jedyne na allegoroszu. Po zakupie widziałem tam jeszcze trzy, w tym jeden z USA. Co, nie ukrywam, wcale mnie nie ucieszyło. :)
Dach tak bardzo mi nie przeszkadza, ale na pewno będę chciał go finalnie zrobić. Bardziej zależy mi na usprawnieniu silnika, bo choć działa to ma sporo dolegliwości. Opiszę problem jak będę miał ciut więcej czasu i będę prosił szanownych kolegów o jakąś diagnozę i wskazanie zaufanego mechanika.
Felgi chętnie włożyłbym oryginalne, amelinowe Yugo. Może ktoś wie gdzie je znaleźć? Wolałbym nie kupować w tym celu całej Florydy. ;)
Pod maską 1301cc z wtryskiem Boscha. Typowe dla Yugo z Damisu.
Dach tak bardzo mi nie przeszkadza, ale na pewno będę chciał go finalnie zrobić. Bardziej zależy mi na usprawnieniu silnika, bo choć działa to ma sporo dolegliwości. Opiszę problem jak będę miał ciut więcej czasu i będę prosił szanownych kolegów o jakąś diagnozę i wskazanie zaufanego mechanika.
Felgi chętnie włożyłbym oryginalne, amelinowe Yugo. Może ktoś wie gdzie je znaleźć? Wolałbym nie kupować w tym celu całej Florydy. ;)
Pod maską 1301cc z wtryskiem Boscha. Typowe dla Yugo z Damisu.
- MARAS
- Doświadczony użytkownik
- Posty: 265
- Rejestracja: 06 lip 2006, 20:47
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
A wiesz z czym to się wiąże.... Nie pomalujesz!!! :D :D :DFelgi chętnie włożyłbym oryginalne, amelinowe Yugo
Dach będziesz reanimować, czy nowy?
Felgi raczej będzie ciężko ustrzelić... Bynajmniej u nas... Choć raz była Florida na alusach.
Silnik jak Ci chodzi?
Też mam 1301 :D Z tym, że rozstałem się z wtryskiem :D Reszta została ;)
Fajnie, że ktoś ma i dba o takie autko.
Były: ZASTAVA 1100p '77, POLONEZ CARO '94, Suzuki Swift 1.3, Fiat Brava 1.6 16V, AUDI 80 B4 2.8 V6, Citroen Xsara, Mercedes 200D
Jest:
BMW e39 523i Touring
-BMW e34 525i Touring
-ZASTAVA 1100p Mediteran '80 FOREVER!!!!!!!
Jest:
BMW e39 523i Touring
-BMW e34 525i Touring
-ZASTAVA 1100p Mediteran '80 FOREVER!!!!!!!
Oczywiście, że pomaluję. Farbę amelionową opryskus kupię i pomaluję.
Na razie chciałbym załatać ten co jest, bylebym nie musiał na każdy dłuższy postój szukać wiaduktu. Docelowo zrobiłbym nowy, z jakiegoś super niemieckiego Sonnenlandu i najlepiej oryginalną szklaną szybką (podgrzewaną – wiadomo po co).
Silnik chodzi dość chujowo, nie przebierając w słowach. Nierówno, wierzga, grzeje się i odmawia posłuszeństwa. Następnym razem obiecuję dokładnie opisać jego zwyczaje.
Szukam też kilku części do niego, jakichś plastików i innych takich-takich. Też napiszę następnym razem.
Ach, dba to za dużo powiedziane, ale jak będzie dobrze się sprawował, to dach na głową i papu ma zapewnione. :)
Na razie chciałbym załatać ten co jest, bylebym nie musiał na każdy dłuższy postój szukać wiaduktu. Docelowo zrobiłbym nowy, z jakiegoś super niemieckiego Sonnenlandu i najlepiej oryginalną szklaną szybką (podgrzewaną – wiadomo po co).
Silnik chodzi dość chujowo, nie przebierając w słowach. Nierówno, wierzga, grzeje się i odmawia posłuszeństwa. Następnym razem obiecuję dokładnie opisać jego zwyczaje.
Szukam też kilku części do niego, jakichś plastików i innych takich-takich. Też napiszę następnym razem.
Ach, dba to za dużo powiedziane, ale jak będzie dobrze się sprawował, to dach na głową i papu ma zapewnione. :)
- internet
- Doświadczony użytkownik
- Posty: 377
- Rejestracja: 09 paź 2007, 01:37
- Lokalizacja: luzino / Lisewo
- Kontakt:
Nawet jak b był mocno kapryśny to mu ten dach i papu zapewniaj bo to rodzynek. A co jemu tam dolega pod maską?
BYŁO:
FSO Polonez Atu Plus*, FSO Polonez Caro*, FSO Polonez Cabrio* FSO Poldonielot FSO Polonez Atu plus 1.4 GLI i caro plus 1.6GLI
FSO 125p 1500 C
JEST:
Zastava 1100p zielona, Zastava 1100p czerwona, Zastava 1100p żółta, Zastava 1100p pomarańczowa z lekkimi brakami :)
https://www.facebook.com/serduszkomalegoksiecia/
FSO Polonez Atu Plus*, FSO Polonez Caro*, FSO Polonez Cabrio* FSO Poldonielot FSO Polonez Atu plus 1.4 GLI i caro plus 1.6GLI
FSO 125p 1500 C
JEST:
Zastava 1100p zielona, Zastava 1100p czerwona, Zastava 1100p żółta, Zastava 1100p pomarańczowa z lekkimi brakami :)
https://www.facebook.com/serduszkomalegoksiecia/
Witajcie na powrót,
Dojrzałem chyba żeby podzielić się swoimi problemami technicznymi w nadziei, że wspólnie jakoś je rozwiążemy.
Przytoczę tu wszelkie objawy jakie przychodzą mi do głowy.
Przede wszystkim trzeba mu oddać, że zapala bez problemu, wystarczy trochę benzyny, w miarę sprawny akumulator i zapala od kopa, nawet po półrocznym postoju pod śniegiem tudzież rocznym w garażu. Czasem sprawia też wrażenie całkiem sprawnego, najczęściej właśnie po dłuższym nieużywaniu, wsiada się i się wydaje się, że wszystko gra. Jak już jeździ to całkiem żwawo, przyspiesza, piska kółkami, ściga bawarskie bolidy. Przejechałem nim zresztą kilka tras i w zasadzie nigdy mnie nie zostawił na poboczu, choć czasem powroty do domu były już na ostatnim tchnieniu. Zaraz opiszę jak to wyglądało.
Silnik chodzi dość nierówno, tzn. nawet stojąc na luzie lubi sobie wierzgnąć albo wkręcić się na chwilę na obroty. Trochę jakby mu ciekło z wtryskiwaczy, albo inna sonda lambda (której nie ma) świrowała. Bardzo nie lubi też hamowania silnikiem, robi wtedy takie io-io-io, jak osiołek. Zdecydowanie bardziej lubi jak przytrzymać mu lekko gaz, stojąc np. na światłach – wtedy pracuje równiutko. Zdarza mu się gasnąć na luzie, ale trochę się to poprawiło po zabiegu na silniku krokowym i podciągnięciu linki gazu.
Grzeje się, moim zdaniem. Nie wiem na pewno, bo wskaźnika temperatury nie ma, lampka od ciśnienia oleju (bo chyba taka tam jest?) też się nie zapala. Silnik i maska są po jeździe bardzo gorące, przypominam sobie nawet teraz, że gotował się płyn chłodniczy, więc grzeje się na pewno…
Mam wrażenie, że wentylator nie włącza się kiedy silnik pracuje (ale tak na 100pro nigdy tego nie sprawdziłem), za to prawie zawsze włącza się po zatrzymaniu (nawet przy absurdalnie krótkich podróżach, albo w chłodne dni przy sporym przewiewie układu chłodzenia). Zresztą zarówno w korku, jak i podczas szybkiej, płynnej albo wycieńczającej jazdy (tzn. jak czasem nim pojadę trochę tak ponad 120km/h). I w tych przypadkach właśnie następuje najpoważniejsza dolegliwość, którą postaram się teraz opisać.
No więc kiedy tak sobie jedziemy w najlepsze i wszystko wydaje się w porządku, samochód powoli traci jakby moc i to jest początek. Pierwszym objawem jest zgaśnięcie, po odpaleniu dziad się krztusi, a właściwie nie reaguje na gaz. Dosłownie. Przy wciśnięciu do połowy nie dzieje się nic, a potem następuje wystrzał z tłumika. :) Czasem nie daje się go odpalić, ale wystarczy wtedy trochę odczekać (stygnie?) i znów można zapalić, a nawet kawałek przejechać. Za chwilę jednak sytuacja się powtarza. Następuje też przy tym brak mocy na niskich obrotach, więc żeby ruszyć trzeba wkręcić go na jakieś 2,5-3k i jedzie. Ostatnią dłuższą podróż zakończyłem właśnie na jakieś 10 takich skoków z odczekiwaniem. Zazwyczaj po takim jego zachowaniu porzucam Go, zdenerwowany, na jakiś czas, po czym wracam, a On, skruszony, odpala i jedzie jakby nic się się nigdy nie zdarzyło…
Czy ktoś ma jakieś pomysły? Coś mi się zdaje, że ktoś powinien obejrzeć ten wtrysk Boscha i sprawdzić czy kanały płynu chłodniczego mają przepustowość jak trzeba…
Ogólnie rzecz biorąc oglądało go już kilku mechaników, miał coś robione z silnikiem krokowym, wymieniane świece, przewody, ale objawy za bardzo nie ustąpiły.
Był na przykład w warsztacie Pana Jana Fogla na Mlądzkiej 17, ale zdaję się, że Pan Jan już tam nie gospodarzy, a jego bratanek Maciej (albo Wojtek?) już takim specem (jak jakiś przypadkowy użytkownika Juga mi opowiadał) nie jest. Co miał naprawić to naprawił (zawieszenie, przeguby), ale wirtuozeria i wiedza magiczna to raczej nie była.
Szukam więc jakiegoś warsztatu, w którym znajdę speców od wozów z tej stajni (a może niesłusznie? Lepiej zabrać po prostu do kogoś od podobnych silników?). Rozważałem jeszcze dwa:
„Tavria-Yugo” Auto-Serwis na Mechaników 17a – brzmi nieźle.
Autoryzowany Serwis Yugo Tavria (Damis) Puławska 266 – brzmi jeszcze lepiej.
Nie wiem jednak czy którykolwiek z nich działa, jeszcze nie sprawdzałem. W każdym razie będę wdzięczny za ewentualne rady i wskazówki.
Mam też trochę problemów z innych dziedzin (poszycie dachu, blacharka) oraz nadal poszukuję kilku części, ale pozostawię to na inną okazję.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
— Iwo
Dojrzałem chyba żeby podzielić się swoimi problemami technicznymi w nadziei, że wspólnie jakoś je rozwiążemy.
Przytoczę tu wszelkie objawy jakie przychodzą mi do głowy.
Przede wszystkim trzeba mu oddać, że zapala bez problemu, wystarczy trochę benzyny, w miarę sprawny akumulator i zapala od kopa, nawet po półrocznym postoju pod śniegiem tudzież rocznym w garażu. Czasem sprawia też wrażenie całkiem sprawnego, najczęściej właśnie po dłuższym nieużywaniu, wsiada się i się wydaje się, że wszystko gra. Jak już jeździ to całkiem żwawo, przyspiesza, piska kółkami, ściga bawarskie bolidy. Przejechałem nim zresztą kilka tras i w zasadzie nigdy mnie nie zostawił na poboczu, choć czasem powroty do domu były już na ostatnim tchnieniu. Zaraz opiszę jak to wyglądało.
Silnik chodzi dość nierówno, tzn. nawet stojąc na luzie lubi sobie wierzgnąć albo wkręcić się na chwilę na obroty. Trochę jakby mu ciekło z wtryskiwaczy, albo inna sonda lambda (której nie ma) świrowała. Bardzo nie lubi też hamowania silnikiem, robi wtedy takie io-io-io, jak osiołek. Zdecydowanie bardziej lubi jak przytrzymać mu lekko gaz, stojąc np. na światłach – wtedy pracuje równiutko. Zdarza mu się gasnąć na luzie, ale trochę się to poprawiło po zabiegu na silniku krokowym i podciągnięciu linki gazu.
Grzeje się, moim zdaniem. Nie wiem na pewno, bo wskaźnika temperatury nie ma, lampka od ciśnienia oleju (bo chyba taka tam jest?) też się nie zapala. Silnik i maska są po jeździe bardzo gorące, przypominam sobie nawet teraz, że gotował się płyn chłodniczy, więc grzeje się na pewno…
Mam wrażenie, że wentylator nie włącza się kiedy silnik pracuje (ale tak na 100pro nigdy tego nie sprawdziłem), za to prawie zawsze włącza się po zatrzymaniu (nawet przy absurdalnie krótkich podróżach, albo w chłodne dni przy sporym przewiewie układu chłodzenia). Zresztą zarówno w korku, jak i podczas szybkiej, płynnej albo wycieńczającej jazdy (tzn. jak czasem nim pojadę trochę tak ponad 120km/h). I w tych przypadkach właśnie następuje najpoważniejsza dolegliwość, którą postaram się teraz opisać.
No więc kiedy tak sobie jedziemy w najlepsze i wszystko wydaje się w porządku, samochód powoli traci jakby moc i to jest początek. Pierwszym objawem jest zgaśnięcie, po odpaleniu dziad się krztusi, a właściwie nie reaguje na gaz. Dosłownie. Przy wciśnięciu do połowy nie dzieje się nic, a potem następuje wystrzał z tłumika. :) Czasem nie daje się go odpalić, ale wystarczy wtedy trochę odczekać (stygnie?) i znów można zapalić, a nawet kawałek przejechać. Za chwilę jednak sytuacja się powtarza. Następuje też przy tym brak mocy na niskich obrotach, więc żeby ruszyć trzeba wkręcić go na jakieś 2,5-3k i jedzie. Ostatnią dłuższą podróż zakończyłem właśnie na jakieś 10 takich skoków z odczekiwaniem. Zazwyczaj po takim jego zachowaniu porzucam Go, zdenerwowany, na jakiś czas, po czym wracam, a On, skruszony, odpala i jedzie jakby nic się się nigdy nie zdarzyło…
Czy ktoś ma jakieś pomysły? Coś mi się zdaje, że ktoś powinien obejrzeć ten wtrysk Boscha i sprawdzić czy kanały płynu chłodniczego mają przepustowość jak trzeba…
Ogólnie rzecz biorąc oglądało go już kilku mechaników, miał coś robione z silnikiem krokowym, wymieniane świece, przewody, ale objawy za bardzo nie ustąpiły.
Był na przykład w warsztacie Pana Jana Fogla na Mlądzkiej 17, ale zdaję się, że Pan Jan już tam nie gospodarzy, a jego bratanek Maciej (albo Wojtek?) już takim specem (jak jakiś przypadkowy użytkownika Juga mi opowiadał) nie jest. Co miał naprawić to naprawił (zawieszenie, przeguby), ale wirtuozeria i wiedza magiczna to raczej nie była.
Szukam więc jakiegoś warsztatu, w którym znajdę speców od wozów z tej stajni (a może niesłusznie? Lepiej zabrać po prostu do kogoś od podobnych silników?). Rozważałem jeszcze dwa:
„Tavria-Yugo” Auto-Serwis na Mechaników 17a – brzmi nieźle.
Autoryzowany Serwis Yugo Tavria (Damis) Puławska 266 – brzmi jeszcze lepiej.
Nie wiem jednak czy którykolwiek z nich działa, jeszcze nie sprawdzałem. W każdym razie będę wdzięczny za ewentualne rady i wskazówki.
Mam też trochę problemów z innych dziedzin (poszycie dachu, blacharka) oraz nadal poszukuję kilku części, ale pozostawię to na inną okazję.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
— Iwo
Wentylator o którym piszesz, sprawdzić łatwo - wystarczy spiąć go na krótko, jeśli ruszy - silnik wentylatora jest sprawny. Sprawdzenie termostatu też nie jest trudne - wykluczysz obawy o przegrzewanie się silnika.
We Fiatach CC/SC czasem występował podobny objaw, choć nie do końca - w swoim CC 900 na wtrysku miałem efekt polegający na tym, że auto po rozgrzaniu po prostu nie chało odpalić - musiało ostygnąć i paliło od strzała. Jedni mówili że to pęknięta głowica, inni że uszczelka pod nią. Często za taki efekt odpowiadał czujnik położenia wału, jego mocowanie rdzewiało i puchło, plus temperatura - efekt był taki że parametry z czujnika były przekłamywane.
Sprawdzałeś stan płynu chłodzącego i jego wygląd, oraz olej? Nie ma wtrąceń w tych płynach? Pod korkiem wlewu oleju czysto? Nie ma czasem jakiegoś masełka?
We Fiatach CC/SC czasem występował podobny objaw, choć nie do końca - w swoim CC 900 na wtrysku miałem efekt polegający na tym, że auto po rozgrzaniu po prostu nie chało odpalić - musiało ostygnąć i paliło od strzała. Jedni mówili że to pęknięta głowica, inni że uszczelka pod nią. Często za taki efekt odpowiadał czujnik położenia wału, jego mocowanie rdzewiało i puchło, plus temperatura - efekt był taki że parametry z czujnika były przekłamywane.
Sprawdzałeś stan płynu chłodzącego i jego wygląd, oraz olej? Nie ma wtrąceń w tych płynach? Pod korkiem wlewu oleju czysto? Nie ma czasem jakiegoś masełka?
Hej,
Wentylator jest sprawny, piszę przecież, że odpala się niemal po każdej jeździe. Nie sprawdziłem tylko nigdy porządnie czy działa też gdy silnik jest na chodzie, ale to też w sumie łatwo zweryfikować. Termostat mogę oczywiście diagnozować, choć jakoś-tam on działa, bo wiatrak włącza się często, ale nie zawsze, więc jakieś kryterium nagrzania jest rozpatrywane.
OK, jest to jakiś trop. Płyny są ok, majonezu nie ma, olej jest i wygląda na zdrowy.
Najbardziej zależy mi na poleceniu jakiegoś godnego zaufania mechanika – myślicie, że ktoś z odpowiednią wiedzą zagląda jeszcze na forum? Może mógłbym prosić o kontakt do którego z forumowych speców? W innym wypadku będę szukał warsztatu na własną rękę i już.
Pzdrwm
— Iwo
Wentylator jest sprawny, piszę przecież, że odpala się niemal po każdej jeździe. Nie sprawdziłem tylko nigdy porządnie czy działa też gdy silnik jest na chodzie, ale to też w sumie łatwo zweryfikować. Termostat mogę oczywiście diagnozować, choć jakoś-tam on działa, bo wiatrak włącza się często, ale nie zawsze, więc jakieś kryterium nagrzania jest rozpatrywane.
OK, jest to jakiś trop. Płyny są ok, majonezu nie ma, olej jest i wygląda na zdrowy.
Najbardziej zależy mi na poleceniu jakiegoś godnego zaufania mechanika – myślicie, że ktoś z odpowiednią wiedzą zagląda jeszcze na forum? Może mógłbym prosić o kontakt do którego z forumowych speców? W innym wypadku będę szukał warsztatu na własną rękę i już.
Pzdrwm
— Iwo
- Skandal
- Doświadczony użytkownik
- Posty: 134
- Rejestracja: 18 maja 2014, 11:35
- Lokalizacja: Rybnik
- Kontakt:
Miałem dokładnie to samo, wymieniłem wąż, który idzie od obudowy filtra do silniczka krokowego, silnik chodzi dużo równiej, jednak nie jest idealnie, aczkolwiek IMO jest na tyle dobrze, że nie ma się nad czym użalać, natomiast io-io-io po wymianie tego węża zniknęło - mam nadzieję, że bezpowrotnieSilnik chodzi dość nierówno, tzn. nawet stojąc na luzie lubi sobie wierzgnąć albo wkręcić się na chwilę na obroty. Trochę jakby mu ciekło z wtryskiwaczy, albo inna sonda lambda (której nie ma) świrowała. Bardzo nie lubi też hamowania silnikiem, robi wtedy takie io-io-io, jak osiołek. Zdecydowanie bardziej lubi jak przytrzymać mu lekko gaz, stojąc np. na światłach – wtedy pracuje równiutko. Zdarza mu się gasnąć na luzie, ale trochę się to poprawiło po zabiegu na silniku krokowym i podciągnięciu linki gazu.
Musze Ci przyznać, że piękne masz te Yugo, mam nadzieję, że kiedyś uda nam się gdzieś spotkać
Potwierdzam w jednym Cabrio przyczyną była rurka odchodząca od filtra powietrza.
Po zalepieniu dziurki problem ustąpił.
Co do wentylatora to problem jest dwu częściowy :
Styki (kostka) między czujnikiem a wiązką i sam czujnik do wymiany.
Można mieć mylne wrażenie ,że wentylator pracuje ale jednak tylko kiedy warunki są sprzyjające dla wiązki :)
Pozdrawiam
Po zalepieniu dziurki problem ustąpił.
Co do wentylatora to problem jest dwu częściowy :
Styki (kostka) między czujnikiem a wiązką i sam czujnik do wymiany.
Można mieć mylne wrażenie ,że wentylator pracuje ale jednak tylko kiedy warunki są sprzyjające dla wiązki :)
Pozdrawiam
--
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Witam ponownie,
Widzę, że wciąż generuje się jakieś zainteresowanie. To miłe.
Jeśli chodzi o mojego milusińskiego, to bodaj od 3 lat czeka na lepsze czasy w garażu. Nic się u niego nie zmieniło. Mam ambitne plany uruchomienia i użytkowania go w tym roku, więc proszę o wsparcie. (-:
Przyznaję, że trochę spadło mi ciśnienie, gdy na starcie ostatniego Rajdu Nitów i Korozji stanęły DWA identyczne, czerwone Yugo Cabrio, ale przynajmniej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie mam patriotycznego obowiązku utrzymania go w możliwie oryginalnym stanie Damisowym i mogę spokojnie zrobić go bardziej amerykańsk-o-funcarowym.
Nie przyznałem się chyba wyżej, że prócz problemów mechaniczno-dekarskich, zrobiłem biedakowi również kuku w prawe drzwi i błotnik. Nie chcę o tym rozmawiać, w sumie… Dźwi już nawet sobie kupiłem, tylko jeszcze trzeba by to jakoś uciąć, bo są oczywiście od hot-hatcha.
Dziękuję bardzo Panom za rady powyżej, mam nadzieję, że będę mógł jeszcze radzić się w różnych kwestiach i nawiążemy owocną współpracę.
Gdyby ktoś miał jakieś pytania do mnie, to również proszę śmiało jak najbardziej.
Pozdrawiam serdecznie,
— Iwo
Widzę, że wciąż generuje się jakieś zainteresowanie. To miłe.
Jeśli chodzi o mojego milusińskiego, to bodaj od 3 lat czeka na lepsze czasy w garażu. Nic się u niego nie zmieniło. Mam ambitne plany uruchomienia i użytkowania go w tym roku, więc proszę o wsparcie. (-:
Przyznaję, że trochę spadło mi ciśnienie, gdy na starcie ostatniego Rajdu Nitów i Korozji stanęły DWA identyczne, czerwone Yugo Cabrio, ale przynajmniej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie mam patriotycznego obowiązku utrzymania go w możliwie oryginalnym stanie Damisowym i mogę spokojnie zrobić go bardziej amerykańsk-o-funcarowym.
Nie przyznałem się chyba wyżej, że prócz problemów mechaniczno-dekarskich, zrobiłem biedakowi również kuku w prawe drzwi i błotnik. Nie chcę o tym rozmawiać, w sumie… Dźwi już nawet sobie kupiłem, tylko jeszcze trzeba by to jakoś uciąć, bo są oczywiście od hot-hatcha.
Dziękuję bardzo Panom za rady powyżej, mam nadzieję, że będę mógł jeszcze radzić się w różnych kwestiach i nawiążemy owocną współpracę.
Gdyby ktoś miał jakieś pytania do mnie, to również proszę śmiało jak najbardziej.
Pozdrawiam serdecznie,
— Iwo
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości