Zastava 101 Mediteran a la Montenegro
: 10 gru 2018, 20:32
Cześć Wszystkim,
W końcu postanowiłem również pochwalić się swoją Zastavą. Zawsze mi się podobały. W Czarnogórze gdzie się wychowałem, były wszędzie. Pierwszą Zastavę (Confort) dostałem od ojca mając niecałe 16 lat.
Zdjęcie mojej Zastavy Confort '80 z 1984:
12 lat temu kupiłem 101 Mediteran i już się nie rozstaniemy.
Moja Mediteranka, oprócz mojego ulubionego koloru ma taką zaletę, że u 1. właściciela przez 78000km nie widziała śniegu, soli, a nawet deszczu. U mnie zresztą też nie.
Dzięki temu, karoseria jest w świetnym stanie: praktycznie zero rdzy. Podwozie wystarczyło umyć i ładnie pomalować.
Lakier jest fabryczny, po za drobnymi wgnieceniami z wąskiego garażu, które pierwszy właściciel naprawiał sam (średnio mu to poszło). Kiedyś się za to zabiorę, ale na pewno tylko za te plamy, maksymalnie zachowując oryginalny lakier.
Za dawnych czasów obniżaliśmy Zastavy, żeby nie pofrunąć w przepaść, goniąc za zachodnimi brykami, których u nas było sporo. Dokładaliśmy też koni mechanicznych w różne sposoby, żeby lekkie Zastavy radziły sobie w bardzo górzystym terenie.
Zgodnie z powyższym, przywiozłem głowicę silnika, gaźnik Weber 34x2 oraz pięcióbiegową, ręcznie składaną, krótką (górską) skrzynię biegów z Czarnogóry.
Hamulce też porobiłem. Przednie to tarcze wentylowane, z tyłu tę, które były z przodu. Zaciski są od Fiata Uno Turbo.
Większość części dostałem w prezencie. W efekcie Zastava jeździ tak jak wygląda.
Cenię oryginalność samochodów, ale zawsze lubiłem szybkie Zastavy (i Fiaty). Do tego niezbędne są zmiany dotyczące bezpieczeństwa. Generalnie, wszystkie modyfikacje są takie jakie były praktykowane 30 lat temu.
Całe lata jeździłem na pięknych "krzyżach maltańskich" 131 Abarth (zdjęcie poniżej), aż na reszcie w Czarnogórze znalazłem felgi magnezowe. Zastavy nie cierpią za ciężkich kół.
A jeśli chodzi o wnętrze, oryginalne, jasne siedzenia w stanie idealnym i lekko zwiotczone boczki odpoczywają w folii na poddaszu. Bardziej rasowe czarne, mam od starszego modelu.
Wygodne kubełkowe fotele dają nieporównywalnie większą frajdę z jazdy Zastavą.
Kultowa, angielska kierownica Mountny ma ze 30 lat i dostałem ją jako prezent urodzinowy jak jeszcze mieszkałem w Anglii, gdzie również miałem ostre Zastawy i Yugo.
Lata później prowadziłem nią piękne, żółte Yugo, które teraz słynie pod nazwą Yogurt.
Dałem ją tylko obszyć i przełożyłem do Zastavy.
W końcu postanowiłem również pochwalić się swoją Zastavą. Zawsze mi się podobały. W Czarnogórze gdzie się wychowałem, były wszędzie. Pierwszą Zastavę (Confort) dostałem od ojca mając niecałe 16 lat.
Zdjęcie mojej Zastavy Confort '80 z 1984:
12 lat temu kupiłem 101 Mediteran i już się nie rozstaniemy.
Moja Mediteranka, oprócz mojego ulubionego koloru ma taką zaletę, że u 1. właściciela przez 78000km nie widziała śniegu, soli, a nawet deszczu. U mnie zresztą też nie.
Dzięki temu, karoseria jest w świetnym stanie: praktycznie zero rdzy. Podwozie wystarczyło umyć i ładnie pomalować.
Lakier jest fabryczny, po za drobnymi wgnieceniami z wąskiego garażu, które pierwszy właściciel naprawiał sam (średnio mu to poszło). Kiedyś się za to zabiorę, ale na pewno tylko za te plamy, maksymalnie zachowując oryginalny lakier.
Za dawnych czasów obniżaliśmy Zastavy, żeby nie pofrunąć w przepaść, goniąc za zachodnimi brykami, których u nas było sporo. Dokładaliśmy też koni mechanicznych w różne sposoby, żeby lekkie Zastavy radziły sobie w bardzo górzystym terenie.
Zgodnie z powyższym, przywiozłem głowicę silnika, gaźnik Weber 34x2 oraz pięcióbiegową, ręcznie składaną, krótką (górską) skrzynię biegów z Czarnogóry.
Hamulce też porobiłem. Przednie to tarcze wentylowane, z tyłu tę, które były z przodu. Zaciski są od Fiata Uno Turbo.
Większość części dostałem w prezencie. W efekcie Zastava jeździ tak jak wygląda.
Cenię oryginalność samochodów, ale zawsze lubiłem szybkie Zastavy (i Fiaty). Do tego niezbędne są zmiany dotyczące bezpieczeństwa. Generalnie, wszystkie modyfikacje są takie jakie były praktykowane 30 lat temu.
Całe lata jeździłem na pięknych "krzyżach maltańskich" 131 Abarth (zdjęcie poniżej), aż na reszcie w Czarnogórze znalazłem felgi magnezowe. Zastavy nie cierpią za ciężkich kół.
A jeśli chodzi o wnętrze, oryginalne, jasne siedzenia w stanie idealnym i lekko zwiotczone boczki odpoczywają w folii na poddaszu. Bardziej rasowe czarne, mam od starszego modelu.
Wygodne kubełkowe fotele dają nieporównywalnie większą frajdę z jazdy Zastavą.
Kultowa, angielska kierownica Mountny ma ze 30 lat i dostałem ją jako prezent urodzinowy jak jeszcze mieszkałem w Anglii, gdzie również miałem ostre Zastawy i Yugo.
Lata później prowadziłem nią piękne, żółte Yugo, które teraz słynie pod nazwą Yogurt.
Dałem ją tylko obszyć i przełożyłem do Zastavy.