Moja Zośka i ja.
: 07 cze 2016, 18:54
Witajcie.
Przedstawiam Zochę i siebie. Jestem Maciek, mieszkam pod Krakowem, od niedawna mam Zochę. Oliwkową.
Zochy nigdy nie lubiłem, jak 30 lat temu koledzy chwalili się, że ich rodzice kupili Zastavę, to raczej szydziłem, niż zazdrościłem.
Ten dziwny kształt bagażnika, ten wstrętny oliwkowy kolor, ten Jugosłowiański rodowód... ble. Nie to, co Kanciak czy Ładzianka (którą zresztą zap..dalało się po polnych drogch, aż miło, ale to se ne wrati)...
Minęło 30 lat, postanowiłem spełnić marzenia o tryumfach w sportach samochodowych. Wiecie, Bublewicz i te sprawy.
Pogadałem, popytałem, przeliczyłem zaskórniaki i padło na... Zochę.
Bo wujek miał po teściu, z pierwszej ręki.
Kupioną za dewizy w Pewexie, w oryginale, z przebiegiem 60 tysięcy, to co ja będę kombinował.
Nawet ma radio Safari!
Wprawdzie to Zocha, z tym wstrętnym bagażnikiem, w najgorszym możliwym kolorze, ale co mi tam.
Poza tym jak od wujka, to jakoś żona to zniesie, bo kasa zostaje w rodzinie i takie tam.
No i jak nie będzie tryumfów, to można zwalić na Zochę, że to Zocha, to każdy wie.
Uzbrojony w dobry nastrój pewnej nocy pierwszy raz w życiu wsiadłem do Zochy i pojechalimy do domu.
A potem pierwszy raz w życiu pojechaliśmy na rajd. Taki samochodów zabytkowych, na regularność. Raczej nie wzbudziliśmy sensacji swoją obecnością, Zośka prezentowała się nader skromnie.
Ale teraz, to ona już zostaje. Trzecie miejsce w klasie to nie w kij dmuchał! W ten weekend kolejna eliminacja. Apetyt jest
https://www.youtube.com/watch?v=RRKN9aHeakM
http://www.pzm.pl/galeria/2016/mppz-pojazdy-zabytkowe/i-runda-pppz-w-czestochowie-galeria-zdjec
http://www.pzm.pl/news/2016/mppz-pojazdy-zabytkowe/czestochowa-na-regularnosc
Przedstawiam Zochę i siebie. Jestem Maciek, mieszkam pod Krakowem, od niedawna mam Zochę. Oliwkową.
Zochy nigdy nie lubiłem, jak 30 lat temu koledzy chwalili się, że ich rodzice kupili Zastavę, to raczej szydziłem, niż zazdrościłem.
Ten dziwny kształt bagażnika, ten wstrętny oliwkowy kolor, ten Jugosłowiański rodowód... ble. Nie to, co Kanciak czy Ładzianka (którą zresztą zap..dalało się po polnych drogch, aż miło, ale to se ne wrati)...
Minęło 30 lat, postanowiłem spełnić marzenia o tryumfach w sportach samochodowych. Wiecie, Bublewicz i te sprawy.
Pogadałem, popytałem, przeliczyłem zaskórniaki i padło na... Zochę.
Bo wujek miał po teściu, z pierwszej ręki.
Kupioną za dewizy w Pewexie, w oryginale, z przebiegiem 60 tysięcy, to co ja będę kombinował.
Nawet ma radio Safari!
Wprawdzie to Zocha, z tym wstrętnym bagażnikiem, w najgorszym możliwym kolorze, ale co mi tam.
Poza tym jak od wujka, to jakoś żona to zniesie, bo kasa zostaje w rodzinie i takie tam.
No i jak nie będzie tryumfów, to można zwalić na Zochę, że to Zocha, to każdy wie.
Uzbrojony w dobry nastrój pewnej nocy pierwszy raz w życiu wsiadłem do Zochy i pojechalimy do domu.
A potem pierwszy raz w życiu pojechaliśmy na rajd. Taki samochodów zabytkowych, na regularność. Raczej nie wzbudziliśmy sensacji swoją obecnością, Zośka prezentowała się nader skromnie.
Ale teraz, to ona już zostaje. Trzecie miejsce w klasie to nie w kij dmuchał! W ten weekend kolejna eliminacja. Apetyt jest
https://www.youtube.com/watch?v=RRKN9aHeakM
http://www.pzm.pl/galeria/2016/mppz-pojazdy-zabytkowe/i-runda-pppz-w-czestochowie-galeria-zdjec
http://www.pzm.pl/news/2016/mppz-pojazdy-zabytkowe/czestochowa-na-regularnosc